Czym jest mój majątek? Celem, czy środkiem do celu? Ile bym go nie zgromadził, to i tak zostanie tutaj razem z moimi kośćmi, leżącymi obok kości biedaków. Na tamtą stronę nie zabiorę ani portfela, ani komórki z blikiem, którym tak lubię płacić. Ta perspektywa zachęca mnie do szczodrości w dzieleniu się tym, co mam. Podobnie przedstawia to dzisiejsza Ewangelia według Świętego Łukasza. „Jezus powiedział do swoich uczniów: «Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek. Przywołał więc go do siebie i rzekł mu: „Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządzania, bo już nie będziesz mógł zarządzać”. (…) Przywołał więc [rządca] do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: „Ile jesteś winien mojemu panu?” Ten odpowiedział: „Sto beczek oliwy”. On mu rzekł: „Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz: pięćdziesiąt”. (…) Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z podobnymi sobie ludźmi niż synowie światłości».” Pan Bóg nie chce moich pieniędzy. Mogę jednak te pieniądze spożytkować na to, aby zdobyć dla Niego nowe serca. Mówi o tym dzisiejsze czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Rzymian: „Jestem z urzędu sługą Chrystusa Jezusa wobec pogan, sprawującym świętą czynność głoszenia Ewangelii Bożej po to, by poganie stali się ofiarą miłą Bogu, uświęconą Duchem Świętym.”