Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie

Jestem dziś niewyspany i ratuję się niesmaczną kawą. Co jest warte takie życie, w szarości i zmęczeniu? Kościół odpowiada mi czytaniem z Listu Świętego Pawła Apostoła do Rzymian: „Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana. I w życiu więc, i w śmierci należymy do Pana. Po to bowiem Chrystus umarł i powrócił do życia, by zapanować tak nad umarłymi, jak nad żywymi.” Moje niewyspanie też należy do Pana, nim także mogę Go chwalić. „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię.” – mówi dzisiejsza aklamacja. Taki jest sens mojego zmęczenia, mogę odczuć, jak bardzo Bóg dba o mnie. Ewangelia według Świętego Łukasza zapowiada jeszcze większe Jego zaangażowanie w moje sprawy: „Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: «Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła». Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia.” Jestem ważny, jestem kochany.