Czy jestem gotów na prześladowania? Na nakłanianie do odstępstwa pochlebstwem, za którym czai się groźba? W czytaniu z Pierwszej Księgi Machabejskiej Kościół opowiada mi dziś historię Matatiasza. „Do miasta Modin przybyli królewscy wysłańcy, którzy zmuszali do odstępstwa przez uczestnictwo w składaniu ofiary. Wielu spomiędzy Izraelitów przyszło do nich. A Matatiasz i jego synowie zebrali się razem. Wtedy królewscy wysłańcy zwrócili się do Matatiasza ze słowami: «Ty jesteś zwierzchnikiem, sławnym i wielkim w tym mieście, a podtrzymują cię synowie i krewni. Teraz więc ty pierwszy przystąp i wykonaj zarządzenie króla, tak jak wykonały wszystkie narody, mieszkańcy Judy i ci, którzy pozostali w Jeruzalem, a ty i twoi synowie będziecie należeli do królewskich przyjaciół, ty i synowie twoi będziecie zaszczyceni darami w srebrze i złocie oraz innymi podarunkami». Na to jednak Matatiasz odpowiedział donośnym głosem: «(…) Niech nas Bóg broni od przekroczenia Prawa i jego nakazów! Słów króla nie będziemy słuchali i od kultu naszego nie odstąpimy ani w prawo, ani w lewo». (…) Wtedy też Matatiasz zaczął w mieście wołać donośnym głosem: «Niech idzie za mną każdy, kto płonie gorliwością o Prawo i obstaje za przymierzem». Potem zaś on sam i jego synowie uciekli w góry, pozostawiając w mieście wszystko, co posiadali.” Ten sam wybór mam i dzisiaj. Albo przyjaźń możnych tego świata za cenę zdrady, albo konieczność ucieczki przed nimi i utracenia pozycji społecznej. Dzisiejsza aklamacja wzywa mnie do odwagi: „Nie zatwardzajcie dzisiaj serc waszych, lecz słuchajcie głosu Pańskiego.”